Alicja oskarża Kostę o zdradę, ale ten uparcie twierdzi, że zawsze był jej wierny i że ktoś postanowił go wrobić. Rodzina zawsze była dla niego najważniejsza – to jego najsłabszy punkt, który wróg postanowił wykorzystać, żeby zniszczyć Tironów. Kto nim jest? To stary „dobry” znajomy Jespera i Amy, Akshay Malang Khan. Powraca po dwunastu latach, żeby zemścić się za zniszczenie mu życia. Najprościej byłoby sięgnąć po broń, ale plany Khana są znacznie bardziej wyrafinowane… Czy mu się uda? W tej grze, pełnej nieczystych zagrywek i brudnych tajemnic, stawka rośnie z dnia na dzień a miłość od nienawiści dzieli wyjątkowo cienka linia.
Uwielbiam historie Alicji i Kosty. Po serii grzechy mafii przyszła pora na serie grzechy krwi. Kontynuacja losów Alicji i Kosty ale już poprzez ich przybranego syna Jaspera. Kiedy czytam opis byłam przekonana, że autorka wróciła do ich historii. Nic bardziej mylnego. Ich wątek należy do pobocznych a autorka skupiła się na kimś zupełnie innym.
Alicja oskarża Kostę o zdradę. To samo robi Ama wobec Jaspera. Obie nie mają racji ale po jednej z kłótni Ama znika. Jasper i Kosta za wszelką cenę chcą ją odszukać. Jednak oprócz Amy znika Olaf, ochroniarz i najlepszy przyjaciel Jaspera, który jest jak członek rodzinny. Szybko okazuje się kto za tym stoi.
Ama i Olaf zostają porwani przez dawnego wroga Jaspera. Zamknięci, zdani na siebie pod nadzorem kamer. Dosłownie wszędzie są monitorowani. Ich wróg ma jasne zasady. Chce ich zmusić do jednego. Oboje zdają sobie sprawę, że to zniszczy wszystko to, co do tej pory istniało. Jednak to jedyne wyjście. Czy podejmą wyzwanie? Czy odnajdą się w realiach?
Książka to jedna wielka przejażdżka bez trzymania. Mamy tu rozdziały z punktu widzenia Amy, Olafa, Jaspera. Sam prolog wprowadza nas w historię, choć zabrakło mi jego rozwinięcia z punktu widzenia Alicji czy Kosty. Początkowo akcja spokojniejsza, skupia się na tym, co przeżywa Ama i Olafa w uwięzieniu. Bo to nie do końca tak, że są zamknięci w jednym pomieszczeniu. Maja swobodę i mogą się poruszać po domu czy posesji. Jednak są pod ciągła obserwacją. Nauczyli się komunikować bez używania s, bo są ciągle na podsłuchu. Kiedy zostają uwolnieni a ich wróg ginie , szybko okazuje się, że jego plan jednak zadziałał. Wszystko się zmieniło. Ama nie potrafi dojść do siebie po kolejnej traumie. W dodatkowo dowiaduje się, że żyła w kłamstwie. Prawdę poznaje nie tylko ona ale i reszta rodziny.
Fabuła świetnie przemyślana, nie wiem, czy były jakieś niedociągnięcia, czy nie bo akcja tak się zmieniał, tak autorka nami manipulowała, że sam nie wiedziałam co jest już prawda a co nie. W książce tyle się dzieje, tyle dostajemy sprzecznych informacji, jednocześnie wszystko ma swoje miejsce. Nie raz czytałam z otwartą buzią , nie mogłam uwierzyć w to, co czytam. Historia wciąga od samego początku i choć nie jest za długa bo ma ok. 350 str. to na tych stronach mamy taki miks akcji, że niejednokrotnie jesteśmy zaskoczeni. Postacie są pięknie wykreowane, choć nie wszystkie są dobrze rozwinięte. W tej części mamy mniej Alicji i Laili, która ma w tej historii marginalny udział. Na sam koniec zakończenie. Jeśli myślicie, że wszystko jasne autorka was zaskoczy . I to z rozmachem i przytupem. Teraz chyba czas na kolejną część bo coś czuje, że to dopiero początek. Polecam obie serie bo historia rodziny Tirona to tykająca bomba.
Chyba ją sobie daruję, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń