Recenzja we współpracy z wydawnictwem Jaguar
OPIS
Książka nagrodzona The Michael L. Printz Award 2018.
Człowiek idzie przez życie, myśląc, że tak wiele potrzebuje… Aż zostaje tylko ze swoim telefonem, portfelem i zdjęciem matki.
Marin nie odzywała się do nikogo ze swojego dawnego życia od dnia, kiedy wszystko porzuciła. Nikt nie zna prawdy o tych ostatnich tygodniach. Nawet jej najlepsza przyjaciółka, Mabel. Jednak tysiące mil od wybrzeża Kalifornii, na studiach w Nowym Jorku Marin wciąż czuje, jak przyciąga ją to życie i ta tragedia, od której starała się uciec.
Teraz, kilka miesięcy później, sama, w opustoszałym przed przerwą zimową akademiku, Marin czeka. Ma ją odwiedzić Mabel i Marin będzie musiała się zmierzyć z tym wszystkim, co pozostawiła bez słowa komentarza, i w końcu stawić czoła samotności, która zadomowiła się już w jej sercu.
Intymny szept, który pozostawia po sobie niezatarte wrażenie. „Tak jest okej” to Nina LaCour w najlepszym wydaniu. Ta wspaniale utkana opowieść i przejmująco szczere zobrazowanie rozżalenia sprawią, że od razu zapragniesz pokonać wszelki dystans, by odnowić więź z tymi, których kochasz.
LaCour przedstawia porywający obraz straty, osłupienia i paraliżu emocjonalnego… bez koloryzowania i w całym ich pięknie.
RECENZJA
Jestem świeżo po lekturze książki "Tak jest ok". To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i muszę przyznać, że mocne spotkanie. Książka jest niewielka ma ok. 250 str, niesamowitą okładkę, która nijak nie przygotowuje na treść. To nie jest lektura dla każdego, nie wszyscy zrozumieją przekaz. To dość trudna książka, mimo że cała historia jest opisana na małej ilości stronic.
Marin to nasza główna bohaterka i na jej historii się skupia autorka. Reszta jest tłem . Poznajemy ja jako młodą studentkę, która nie opuszcza kampusu na czas zimowej przerwy. Odcięła się od przyjaciół i znajomych gdy jej dziadek zaginął i wszystko wskazuje, że nie żyje. Święta Bożego Narodzenia spędzi samotnie w akademiku, gdzie pozwolono jej zostać. Marin to młoda dziewczyna, która straciła matkę jak miała 3 lata. Zaopiekował się nią jej dziadek ale nie wiemy dokładnie jak potoczyło się jej dzieciństwo. Wiemy tylko o niej tyle, że przyjaźni się z Mabel, która ja odwiedzi w akademiku. W czasie tych odwiedzin odkrywamy powoli wydarzenie tuż sprzed i tuż po "śmierci" dziadka. Co takiego wydarzyło się po zaginięciu dziadka Marin? Co odkryła dziewczyna? Jakie relacje łączyły ja z dziadkiem? Co sprawiło, że uciekła od przeszłości?
Książka nie jest łatwa w czytaniu, choć czyta się ja rewelacyjnie. Jest w niej więcej przemyśleń, opisów niż dialogów. Jest także pełne emocji, melancholii i uczucia osamotnienia. Marin odcina się od przeszłości, ale wie, że to metoda na krótką metę. Przyjazd Mabel zmusza ją do podjęcia walki i zmierzenia się z przeszłością. Dziewczyna wyjawia wszystko to, co wydarzyło się po tym jak jej dziadek zaginął. I choć uznano, że nie żyje to Marin nadal nie umie się pogodzić z jego śmiercią. Została sama ale ta samotności towarzyszy jej od dawna. W dodatku odkrywa tajemnice, jaką skrywał przed nią dziadek. To zaważy a jej życiu bardziej niż jego domniemaną śmierć. Wszystko to sprawiło, że jej świat legł w gruzach. Najbliższa jej osoba skrywała przed nią tajemnicę, która załamała Marin. To ta tajemnica sprawiła, że porzuciła całe swoje życie i uciekła na studia.
Książka ma także drugie tło. Poznajemy historię relacji Marin i Mabel. Ich relacja wykraczała poza ramy przyjaźni, ale zanim miało szanse przybrać odpowiedni kształt, Marin ucieka. I choć ucieka nie od relacji a od wydarzeń, które zmienił jej życie i to, co są działa to jednak odcisnęła ucieczka swoje piętno. Czy odbudują relację? Czy będzie ona taka sama? Historia Marin nie będzie ani piękna, ani łatwa. Jest przepełniona bólem, samotnością rezygnacją, refleksją pozostawia czytelnika w emocjonalnej rozsypce. I choć zakończenie to promyk słońca w tej historii to jednak książka długo pozostanie w pamięci czytelnika. O ile czytając zrozumiemy sens historii, jaki chciała nam przekazać autorka. Polecam
Komentarze
Prześlij komentarz